"Ale kiedyś coś idzie nie po naszej myśli, lepiej krążyć przez chwilę wokół kogoś wspanialszego od nas"
po przeczytaniu komentarzy byłam trochę negatywnie nastawiona, ale cieszę się że obejrzałam ten film, jest niesamowity. Myślę, że film pokazuje jak ważni jesteśmy sami dla siebie, bohater dopiero gdy zaczął tworzyć, odkrył jak wiele ma w życiu i nie potrzebuje gonić za niedoścignionym snem, którego wcieleniem była Anna
ja też byłam miło zaskoczona. Dla mnie na pewno nie był nudny. Można byłoby zmienić parę rzeczy, ale ogólnie ciekawy pomysł i na dodatek paru dobrych aktorów.
Poczatek (a wlasciwie 1/3) diabelnie nudny; az trudno przez niego przebrnac. Pozniej sie rozkreca.
Hobbit (Freeman) nijaki i wkurzajacy. Rudzielec (Pegg) pierwszy raz nie byl smieszny. Paltrow, de Vito i Cruz na swoim poziomie.
Film zdecydowanie wart polecenia - ale ludziom doroslym, ktorzy juz zdazyli sie zetknac z problemami natury egzystencjalnej.
W zalewie wszechobecnej szmiry i bylejakości film się zdecydowanie wyróżnia na plus. Jest parę dobrych pomysłów, ale one się jakoś nie domykają w zgrabną całość, brakuje też trochę klimatu. Humoru trochę jest, ale akurat nie wiąże się on z postacią Simona Pegga, która jest kompletnie nieśmieszna, a raczej żałosna. Film jest za długi, niektóre sceny niepotrzebne. W sumie polecam, ale nie oczekujcie jakichś fajerwerków.