Co za rola! Dantonowi zabrakło tragizmu. Mimo wszystko był zbyt lekki... Robespierre był natomiast doskonały.
Robespierre być może był doskonały, przynajmniej tak go kreuje Jan Baszkiewicz w swoich książkach. Danton był zwykłym demagogiem. W sumie rola odwzorowuje jego lekką "osobowość" - aczkolwiek podobno umiał mocno przemawiać. Pszoniak był świetny, sceny z rozmowy z Dantonem czy Desmoulinsem - super sprawa.
Świetny film i role. Najbardziej pamiętam dwie rzeczy: motto > Prawo jest dla tych, którzy potrafią się bronić < oraz scenę z nalewaniem i podnoszeniem kieliszków; niech się schowają wszelkie inne sceny pojedynków filmowych!
Ja zacytowałem to, co pojawia się jako tekst na ekranie na samym początku filmu.
Ja natomiast słowa które wypowiada Philippeaux do Camille'a po tym gdy ten rozpacza po ich aresztowaniu.
Nie bardzo kojarzę ten moment o którym Ty mówisz, może oglądałem wersję bez tego tekstu.
Dopiero niedawno zaczęłam nieco bardziej świadomie nadrabiać dorobek Pszoniaka, ale muszę przyznać, że faktycznie pasuje idealnie do tej roli, zrobił na mnie ogromne wrażenie.
Tak, w filmie to chyba najlepsza rola Pszoniaka. Ta neurotyczność i obrzydzenie?/strach? wobec samego siebie widoczne w każdej scenie.
Prócz tego Linda jako Saint Just... :)))
W ogóle ciekawy zabieg obsadowy Wajdy - obóz Dantona grali Francuzi, obóz Robespierre'a - Polacy.
Doskonały, parfait, magnifique, impeccable!
W każdej scenie. Jak w tej, w której pije przelane wino