Co byśmy zrobili na miejscu głównego bohatera? Aktorsko film też bardzo dobry, ale wiadomo - Kate czy Bruno Ganz to gwarancja poziomu, sama fabuła też wciąga, ale zauważyłem tutaj dyskusje dotyczące strażniczek w obozach - analfabetkami nie były, ale też nie była to elita społeczna, raczej w większości kobiety z nizin, który szły do obozu za lepszym zarobkiem, jakieś dojarki, bezrobotne etc i potem im w obozach palma odwalała, bo nagle dostawały ogromną władzę
Do tego jeszcze Hanna urodziła się w Rumunii. W filmie tego chyba wprost nie ma, ale w książce jest podane jej miejsce urodzenia - Hermannstadt, czyli dzisiejszy Sybin w Rumunii. Przed wojną była tam duża mniejszość niemiecka a kiedy Rzesza zawarta sojusz z Rumunią, to ściągnęła do siebie tych Niemców z Rumunii (to fakt historyczny) Szkoda, że w filmie nie zostało to wspomniane, bo to tłumaczy jej analfabetyzm, że była Niemką, ale z biedniejszego kraju, gdzie nie chodziła nawet do szkoły. W samych Niemczech przecież obowiązek szkolny był surowo egzekwowany już w XIX w.
Była też duża kolonia Niemców nadwołżańskich w ZSRR, ok 600 tys. Ale z drugiej strony praca w obozie wymagała jednak podstawowej umiejętności czytania i pisania - pisanie raportów, czytanie nazwisk w spisach poszczególnych komand etc to nawet te na najniższym szczeblu musiały sobie z tym radzić, zwłaszcza, że przechodziły przedtem szkolenie, no ale w końcu to fikcja więc nie ma się co czepiać