Jestem trochę zaskoczony niską oceną jaką podsumowano ten film. Wartością tego typu dzieł nie jest być może sama narracja. Ich znaczenie ukrywa się gdzie indziej - stanowią one bowiem dokumentację czasu, w którym powstały i z tego względu z biegiem lat zasługują na coraz większą uwagę.
A film ów niezwykle trafnie podsumowuje dekadę lat 80' i artystowską bohemę Nowego Jorku tego właściwie dosyć przyjemnego (zwłaszcza pod jego koniec) dziesięciolecia.
Urocza i ujmująca Bernadette Peters w roli starającej się zrobić karierę projektantki kapeluszy, przemierza pełne indywidualistów, dziwaków i artystów zaułki tętniącego życiem i modą Nowego Jorku, przeżywając nieustannie swoje romansowe rozterki. To tutaj, w tym mieście, stolicy świata rodzą się nowe trendy, nowe tendencje i style, które lada monet opanują cały świat. To tutaj nikomu nieznany wizjoner z małej kawalerki rychło może stać się międzynarodową gwiazdą ...
Baernadette stara się skorzystać ze swojej szansy, schwytać swoje 5 minut sławy.
Bardzo "Warholowski" film, bardzo w nastroju lat 60. Na pewno - wart większej uwagi.