Jak to się stało, że ten film nie był polskim kandydatem do Oscara? I dziwią się, że nie odnosimy sukcesów. Przecież kreacja Danuty Szaflarskiej to coś nieprawdopodobnego.
Najlepszy przykład na to, że polskie kino jeszcze do końca nie upadło. Brawo.
> Jak to się stało, że ten film nie był polskim kandydatem do Oscara?
I bardzo dobrze się stało. W Polsce jest wielu ludzi, którzy potrafią się posługiwać konsoletą mikserską dzwięku. A ten film to takie przesłanie od autora do widza: "Jam mam tekst scenarisza wydrukowany przed oczami. A tobie nabywco biletu: członek w ucho!"
Jeszcze można zrozumieć zastosowanie niewyraźnego dźwięku w drugiej części napisów, gdzie jest to monolog wewnętrzny i jego niezrozumiałość potęguje i podkreśla schizofreniczne odizolowanie bohaterki. Ale używanie tego efektu w całej reszczie filmu, który miał się z założenia opierać się na dialogach i monologach jest bez sensu.