jeden z najnudniejszych, banalnych pseudo-romantycznych filmów jakie widziałam!! oprócz ładnych widoczków, nie ma żadnych pozytywów!! aż dziw, że De Niro swoją osoba zaszczycił tak szmirowaty film...:/
Hmmmm...Każdy melodramat ma w sobie coś kiczowatego i trzeba to zrozumieć
:).Problem w tym filmie polega na tym,że im dalej tym gorzej a końcowa
scena jest ( przynajmniej dla mnie ) dramatem :).
Jak ktoś Cię ma traktować poważnie gdziekolwiek skoro wypowiedź zaczynasz od "bosheee" ...? O zgrozo masz 11 lat i jesteś pokemonem ?
Ten film to jedyny melodramat który mi się spodobał. Z chęcią obejrzałam do końca. Miał w sobie To coś (może dlatego że na podstawie książki Dickensa) . Ale nie zobaczę go po raz drugi. Boje się że zmienie zdanie.
Hmm, szkoda m ludzi, którzy Mówią elokwentne 'Bosheeee, jestem takie róshowe sweet EmOooo' Żenada ;/ A filmweb.pl jest po to, aby oceniać film, a nie tylko po to, aby wystawiać pozytywy.
Weź się czasem zastanów, co ty mówisz.
jedyna mądra wypowiedź w wątku. podzielam zdanie. uważam, że ten film trzeba dobrze poznać, poczuć, zanalizować. trzeba poczuć i znaleźć to coś...
Co to znaczy "bosheee" i w jakim to języku?
Jak to w jakim w podstawowym:D Brak slow dla kinomaniakow ktorzy nawet filmu nie potrafia zrozumiec.
Loffffffffciam was kinomaniaki kofffane. Ku*rwa bajki ogladac dziecaki a nie za film sie brak ktory was przerasta :D
No niestety takie mamy tępe społeczeństwo ze dociera tylko do nich film "jedzie samochód i dojechał" głębszej myśli nie potrafią pojąć. U mnie 10/10
No właśnie, zgadzam się..Społeczeństwo z każdym dniem staję się tak cholernie ograniczone. Zero,zero myślenia i dostrzegania piękna...
Jeśli ten film jest dla Ciebie banalny i kiczowaty to podaj przykład filmu, który według Ciebie taki nie jest.? - do autorki tematu.
hm...film jest bardzo dobry. Ale jest tez bardzo trudny.
Przyznaje ,że jak pierwszy raz oglądałam to w ogóle go nie zrozumiałam...był wtedy dla mnie taki beznadziejny....
No ale miałam 12 lat....:DDD
Gdy obejrzałam go wczoraj to zauważyłam to czego nie zauważyłam wcześniej. Wreszcie doceniłam piękno tego filmu. ;)
...;)...
Ja w sumie miałam odwrotnie. Film oglądałam trzy razy. Za pierwszym i drugim razem zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, ale wczoraj podobał mi się już jakoś mniej. Kompletnie zawalili końcówkę.
Moim zdaniem mogli już pominąć ten powrót Estelli. Film robiłby lepsze wrażenie gdyby nie wróciła do niego. Wtedy faktycznie można by było stwierdzić, że Finn był jedynie jej obiektem ćwiczeń, jej zabawką co nadałoby filmowi nieco oryginalności.
7/10
Nie pamiętam zakończenia, ale skoro to melodramat, to właściwie od razu wiadomo, czy koniec będzie dobry, czy nie. Oglądałam ten film do końca, ale nie pamiętam dokładnie jak się skończył, a to oznacza, że nie przykuł specjalnie mojej uwagi, czyli nie podobał mi się.
Zakończenie filmu:
Po powrocie tego więźnia Finn wyjeżdża do Paryża, robi tam karierę. Po paru latach wraca do domu. Wspomina, że słyszał o Estelli, że rozwiodła się z mężem. Idzie do willi z opuszczonym ogrodem, tam spotyka jej córkę. Mała blondwłosa piękność prowadzi go do matki, Finn i Estella godzą się. Tyle.
Droga Panno "Bosheeee":
Po pierwsze, jeżeli ja nie lubię - jak to określiłaś - balanych pseudo-romantycznych filmów, to po prostu ich nie oglądam. Po co sobie psuć dzień? ;)
Po drugie, każdy człowiek swój rozum ma, każdy ma też swoją własną interpretację. Moim zdaniem w tym filmie miłość była jakby tłem, była tylko... bo ja wiem? Przypadkiem, wątkiem pobocznym? W każdym razie tu nie chodziło o miłość.
Popieram użytkowników z góry: Minus za Gwyneth, minus za końcówkę, ogromny plus za muzykę.